Temat cyberbezpieczeństwa staje się coraz bardziej na czasie. Jest to odpowiedź na nowe zagrożenia dla ochrony informacji, które przetwarzamy w systemach informatycznych. Na tym polu trwa nieustanna walka pomiędzy dobrymi chłopcami a złymi chłopcami.
Co ciekawe, niejeden z tych złych przeszedł z czasem na jasną stronę mocy. Niektórzy założyli nawet własne firmy produkujące oprogramowanie antywirusowe i odnieśli znaczące sukcesy. Czy pozostaje nam jedynie kibicować tym dobrym i liczyć, że to oni będą górną? Nie do końca. Wiele bowiem zależy od nas samych.
Co może jednak zrobić osoba, która nie jest komputerowym geekiem?
Jednym z prostych sposobów na zwiększenie bezpieczeństwa danych jest zmiana ustawień domyślnych urządzeń, z których korzystamy na co dzień. Metoda ta jest dostępna dla każdego i nie wymaga praktycznie żadnych nakładów finansowych. Jedyne, czego potrzeba, to poświęcić trochę czasu na wprowadzenie odpowiednich zmian, np. wprowadzenie własnych haseł w miejsce tych fabrycznych.
O ile RODO wprowadziło zasadę privacy by design, o tyle nie zawsze oprogramowanie zainstalowane na urządzeń jest skonfigurowane na ochronę naszej prywatności. Producentom urządzeń czy software’u zależy bowiem na pozyskiwaniu dużych ilości danych. Często odbywa się to niejako w tle naszej aktywności, a my sami nie jesteśmy tego świadomi.
Samo RODO stosujemy dopiero od niespełna roku, a wiele z urządzeń, z których wciąż korzystamy, opuściło taśmę produkcyjną przed dniem 25 maja 2018 r.
Proste rady są zwykle najlepsze. Ale tylko pod warunkiem, że je stosujemy.